czwartek, 5 listopada 2009

hop szklankę piwa!

Zaduszki Jazzowe, chce jeszcze raz. Dwa w jednym, nie dość, że muzyka to i kościół. Najzabawniejszy w całym koncercie był sam ksiądz, który przed rozpoczęciem koncertu trochę pożartował, a niektóre 'przypadkowe' żarty wyszły same z siebie, zabawne!
Teraz tylko wybrać się na prawdziwy gospel, oho-oho-oho! Do Krakowa.
Ostatnimi czasy bierze mnie na subtelność w muzyce, delikatność, po koncercie utkwiły mi w głownie melodie Grechuty i tak ciągle go słucham, dodatkowo Hallelujah; standardowo, co lepsze Ewa Dymarczyk sprawia, że wszystkie złości opadają na bok, jakiekolwiek niedoskonałości...
Miłego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga