czwartek, 29 października 2009

Hallelujah

Po wczorajszym obejrzeniu kilku filmów jestem pod ogromnym wrażeniem, dosłownie lubuje osoby, które tworzą filmy życiowe, wyssane z mózgu jakiejś postaci, uwielbiam takie wyobrażenia "Lektor", kłaniam się.
Slumdog niczym sobie, równie kłaniam się do stóp. Uwielbiam przeżywać życie filmowe bohatera, wgłębić się w niego. Całkiem niedawno zrobiło się ze mnie wrażliwe stworzenie, szczególnie gdy oglądam tego typu filmy, jakieś reportaże( właściwie tutaj zawsze się kruszyłam).
Nie pamiętam jak dawno temu czułam się tak jak dziś, obrzydliwie fizycznie źle. Hallelujah. Nie mogę się skupić na lekcjach, czasem nie docierają do mnie proste pytania, na które wcześniej potrafiłabym odpowiedzieć bez wahania. Muszę się skupić na samej sobie, muszę!!
Lubię pisać, gdyż w ten sposób poznaje siebie jeszcze bardziej niż stanie przed lustrem i myślenie.
Za niekrótką chwilę uczynimy dobry uczynek. Gdybym mogła poświęcić swój czas wielu ludziom, którzy potrzebują i wymagają pomocy byłoby zapewne inaczej. Postaram się doprowadzić do pionu, postaram się wspiąć na drzewo i obserwować swój kontur ciała, który wraca skądkolwiek.
Na dzisiejszą chwilę czuję się neutralnie. Mogłabym napisać kilka fatalnych rzeczy i dobrych, ale po co? Skoro słowem neutralnym wyjaśniam wszystko.

środa, 21 października 2009

I was shamed

~Dwa światy
To w prawdzie dwa światy
Dwa różne przystanki dzielące materię naszych ciał...
To zupełnie dwie inne linie... kolejowe, inne siedzenia..
Przednie, a Twoje,,,
twoje które jest?
Moja szyja nie nadwyrężała kręgów by objąc Cie spojrzeniem
Ukośnym, zaparowanym, zaszybowanym
Ciepła herbata ukoiła smak rumu, mmmm
wonią zapach dziwnego nieznanego mi aromatu...
,
Nie ostatni raz opuściłam to gniazdo na jakiś nieokreślony czas. Tłumaczenia mogłyby być różnorakie, poczynając od braku czasu do braku chęci, stagnacji i tym podobnych.
Nie mam nawet czasu na napisanie jakiegoś porządnego przekazu wierszowanego, po prostu nie mam...
Ostatnio napada mnie wiele myśli, zabłądziłam w ich bierności... ale, nie skrywam, że bywam bardziej uszczęśliwiona,a z drugiej strony napojona chorym nałogiem błędu.
Który notorycznie staję na mojej trasie powrotu do domu, refleksji w wolnym wieczorze, również innym rzeczom, bardzo podobnym, różniącym się zaledwie porą dnia, godziną, autobusem, inną drogą, innym drzewem. A w domu zwijam się jak kłębek i uśmierzam te wszystkie chore frustracje i lęki w kołdrze, poduszczę, prześcieradle..
Czasami brakuje mi odwagi korzystać z rzeczy tak wspaniałych jakich mój świat nie widział na oczy, przenigdy. Ale skończmy te mało banalne historie. Mam ochotę na nowe zdjęcia, szałowe.

Dzoe

Archiwum bloga