poniedziałek, 7 grudnia 2009

Ostatnimi mi czasy pisanie czegokolwiek sprawia mi trudności. Najgorzej jest gdy muszę wywalić z siebie stertę niepotrzebnych frustracji, które noszę w swoim ciele, a szczególnie głowie. Baza niekończących się danych... bazujących na płycie głównej, zacinającej się między czasy..
Jeszcze gorszym faktem jest brak popędu do składania to nowych zdań utrzymujących świeżość mojego buty w świecie tak mało realistycznym, coraz to bardziej przekonuję mnie fantastyka i surrealizm świata, na który spoglądam w wolnych chwilach. Interpretując nowe zjawiska. Zatapiam się w świat książek, powodujących rozdarcie dwóch postaci mojego oblicza, dzikiej fantastyki kosmicznego złoża i surrealnej hipnozy świata. Potrzebuję nowych doświadczeń w występku prywatnym, aczkolwiek życie publiczne otwarte prawie dla każdego również potrzebuje nowych sfer panowania.
Wiecie co jest zabawne? Za jakiś czas przeczytam tenże wpis i uznam go za stos bzdur, któremu brakuję argumentów. Następnie spojrzę na dojrzałość słownictwa, toku myślenia i zrozumiem, że z każdym dniem rozwijam swoją osobę o różne kąty.
Przydałby się jakiś wolny czas na spędzenie go w gronie znajomych na jakimkolwiek koncercie.. spektaklu, gospelu..

sobota, 5 grudnia 2009

Nie mam głowy na słowa...

Archiwum bloga