pachniał jak dziecięcy czas

wtorek, 28 września 2010

All the wild horses

Po długim czasie niepisania o sobie w każdy możliwy sposób, przyszło mi namyśl by znów tu zajrzeć. I tak jest. W moim życiu nastąpiło wiele pozytywnych zmian, ale zagościły i te, niefajne. Kolejny raz mogę śmiało powiedzieć, że moja sfera doświadczeń odziała się w nowe ubrania i akcesoria.
Choć ostatnimi dni miałam chwilę zwątpienia we wszystko co jest dookoła nas, ludzi. Wystarczyło posłuchać ciepłej muzyki i porozmawiać z ważnymi ludźmi. A to malutka sprawa, która zmienia ludzkie odczucia głębiące się w ciele, w każdym zakątku niewidzialnym dla OKA. Zmysły, wciąż czynne we mnie. Wielokrotnie pochopne i mylne.
Z biegiem czasu mniej mylne i pochopne. Oby mniej, coraz mniej.
Mam takie wrażenie, że ostatnio w moim życiu dzieję zbyt wiele spraw ekscytujących mnie. I wysuwając wnioski stwierdzam, że działo się trochę za dobrze. Ostatnio dosadniej myśląc o tym stwierdziłam, że mam ogromne szczęście, jeśli dzieję się tak dobrze. Piszę z czystym odczuciem. Kiedyś nie śniło się myśleć tak pozytywnie, wręcz przeciwnie. Wszelkie zwycięstwa mnie dobijały. Nie wzmacniały.
Teraz, mile myślę o wszystkich wskokach na drzewo i ich spadkach.
Myślę, że moje poczucie samej siebie się polepszyło. Uśmiechnęło się.

Sączę ciepłą herbatę, słucham Cassidy i spoglądam za okno. Czuję tą piękną, długo
oczekiwaną jesień. Czuję się w jej towarzystwie dobrze.
Kocham fizyczny kontakt z deszczem. Nad życie. Nad życie. Życie.

Więcej nie wyciągnę z głowy pełnej opowieści, doświadczeń i cichy słów.

sobota, 5 czerwca 2010

Dryfuję, pochłonięta doskonałością ruchów. Nasłuchuję się niskopodłogowych fal gdy leżę na ziemi. Ćwierkam jak wszystkie ptaki. Stoję w bezruchu.

środa, 19 maja 2010

Szeptam myślą. Chodzę po świecie z przymkniętymi oczyma. Słucham, uwielbiam słuchać... Nie spoglądam przed siebie, uciekam oczami w dół. Słucham najdrobniejszych szeptów, wyszukując Twojego cienia. Nic nie widzę. Widzę zaplątane myśli w głowie. Nie poukładane słowa, obrazy, wspomnienia. Mentalność chwieję się w świadomości. Palę. Pozwalam by popiół swobodnie upadł na ziemię. Wypuszczam dym w Twoje martwe oczy. Wypłowiałe.

Przez ostatnie miesiące nie dbałam o nic związanego z samą sobą. Zaniedbywałam wszystko co mogło kojarzyć się z imieniem Joanna. Nie dbałam o wystrój wnętrza, o zewnętrzną sferę. Spojrzenie nie dbało o nic. Chwilami wracam by dbać i się rozwijać. Z czasem moje siły naładują się maksymalnie by dbać o wszystko co otacza me ludzkie ciało.

Stoję biernie we wszystkim. Mało się rozwijam. Moja jedna półkula wymarła, powoli się regenerując. Odświeżam swoje relacje, zanikam i wracam. Nie potrafię podejść do ludzkich słów.. źle na nie reaguję. Często lekceważę, destruktywnie niszcząc przeciwstawność ludzką.
Nie brzmi to wyśmienicie.

Wnikam w muzykę i tam zostaję.

Archiwum bloga