wtorek, 29 września 2009

starość, zbyt szybko przychodzi...

Jestem ogromnie zazdrosna o ludzkie szczęście, które nie chce mnie doprawdy dotknąć. Czasami brakuje mi motywacji by samej sobie wyjaśnić kilka metafizycznych określeń. By pojąć, że tak musi być, naprawdę. Patrzę w przeszłość choć nie powinnam tego robić! Nie powinnam myśleć o chwilach, które nigdy więcej nie nastąpią i sprawiać, że własna osoba czuje się znów jak pogięta szuflada. Ostatnio jestem strasznie szufladkowa, zostawiam wszystko dla siebie, chowam sekrety, błahe incydenty. Miewam rozgniewaną duszę, bardzo często.
Standardowo zaglądam tutaj rzadko, nie mam siły na wyżalenia pourazowe. Wolę zachować, i mam tą świadomość, że informacje, które tutaj nakładam nie są świeżę.
Jakiego koloru są swoje oczy? Nie pamiętam.
A może nie chce w nie patrzeć? Może boję się zagubić w marzeniach? Może nie powinnam nigdy więcej cofać wokoło siebie czasu?
Nie wiem, nie mam pojęcia.
Wiem, że teraz powinnam zakuwać do niemiłosiernego przedmiotu, który nie leży mi na tacy, leży na pogrzanym talerzu, i jestem niestety powołana żeby go nosić i trzymać, aż się wypali.

Co powinnam robić?
Dobranoc.

środa, 23 września 2009

Dziś wrzesień, jutro październik, pojutrze grudzień. Czas mija szybko, zatrzymam swój rozum dzisiaj, wspomnę czas, jaki upłynął w ciągu mojego życia, nade młodego do istnienia tego świata.
Miewam pośrednie odczucia, jedne ogromnie radosne, inne z kolei bardzo drastyczne.
Człowiek jako postać z mózgiem jest przyzwyczajona do różnorodności naszego bytu. Moje Percypowanie świat jest mi znane, choć czasem bodźce wygasają i nie chcą go spostrzegać.
Nonsens. Wrzesień.....

czwartek, 10 września 2009

where are you?

Jest wrzesień... czas rozmyśleń. Jeszcze ani razu nie powróciłam do tego, do schowka pamięci, która próbuję się schować i zaginać powolutku. Kiedy jednak tylko raz zobaczę tą posturę wszystko wraca, ale nie o tym chce pisać. Nie o tym wspominać i pamiętać przez najbliższy czas.
Atmosfera w nowej szkole powoli się rozkręca, ale co z tego, skoro odnosi mnie duchota, wstręt.
Klasa, jak najbardziej sympatyczna, ale nie ten budynek, nie ta mała społeczność, nie Ci nauczyciele z twarzami zapamiętanym na wieczność. Jestem osobą, która zatrzymuję swój cały byt w jednym miejscu, jakkolwiek bym się starała, jakkolwiek bym próbowała iść, nie jestem wstanie zmienić tego co tam zostało i co zostawać będzie.
Nawet będą w tej szkole, udaję kogoś innego, odważnego człowieka, ciekawego innego buty, czegokolwiek, a tak naprawdę wymiotuję świadomością tej perswazji.

The drug' don't work.

Archiwum bloga