piątek, 19 czerwca 2009
poniedziałek, 15 czerwca 2009
Tak dziś spoglądałam na ludzi z mej troskliwej szkoły, było mi przykro, a może nawet wstrętnie żal, naprawdę. Jakaż to hołota debilstwa.
Kilka dni i dotknie mnie siła wakacji, zastój, spokój.
Lękam się, nie wiecie jak bardzo, chwila, kiedy powinnam uważać zbliża się małymi kroczkami.
Uwaga idzie świat chaosu, proszę państwa, a ja znikam dobijać ten nędzny świat, bardziej, bardziej niż można wymyślić.
I wish I evanesce in my mind, I feel.
Kilka dni i dotknie mnie siła wakacji, zastój, spokój.
Lękam się, nie wiecie jak bardzo, chwila, kiedy powinnam uważać zbliża się małymi kroczkami.
Uwaga idzie świat chaosu, proszę państwa, a ja znikam dobijać ten nędzny świat, bardziej, bardziej niż można wymyślić.
I wish I evanesce in my mind, I feel.
Rozczulam się nad swym ciałem, dotykam delikatnie myśli, owijam je swymi oczyma. Zastanawiam się każdej minucie przebytego życia. Czasami staję by zrozumieć każde unikaty mego żywotu, krótkiego co prawda. Każdej nocy zastanawiam się nad kolejnym dniem przebytym mym rozumem, każdym dniem spędzonym w wannie, pod wodą, zagłuszam dźwięk życia, jakież to przyjemne..
Każdym dniem dotkniętym przez powietrze.
Nie zawsze się zadowalam, nie zawsze czuję się dosyć dobrze, by stawić opór nowemu zdarzeniu, by wytężyć każdy mięsień z mego ciała na walkę z losem, czasem przeciwstawnym.
Wyglądam jak każdy, każdy przeciętny człowiek, jak każdy przeciętny człowiek rozumuję, niczym się nie wyróżniam.
Nie czuję tego, jakby było. Pewnie nie ma.
Może jest? Wiruję pomiędzy świadomością a jej brakiem, pomiędzy podświadomością a jej mętnością, przesytem.
Skrajności mnie wytykają na ulicy, kałuże przepełnione brudem chlapią me boty.
Dotyka mnie ciasnota ludzka, ich mentalność, skrajność ( uwielbiam to hasło). Zastanawiam się nad egzystencją każdego z kolei, dlaczego taka brudna ludność twierdzi być średniej klasy, większość głupstwa włada naszym światem.
Chaos, ludzie, chaos.
I never was born, really
Każdym dniem dotkniętym przez powietrze.
Nie zawsze się zadowalam, nie zawsze czuję się dosyć dobrze, by stawić opór nowemu zdarzeniu, by wytężyć każdy mięsień z mego ciała na walkę z losem, czasem przeciwstawnym.
Wyglądam jak każdy, każdy przeciętny człowiek, jak każdy przeciętny człowiek rozumuję, niczym się nie wyróżniam.
Nie czuję tego, jakby było. Pewnie nie ma.
Może jest? Wiruję pomiędzy świadomością a jej brakiem, pomiędzy podświadomością a jej mętnością, przesytem.
Skrajności mnie wytykają na ulicy, kałuże przepełnione brudem chlapią me boty.
Dotyka mnie ciasnota ludzka, ich mentalność, skrajność ( uwielbiam to hasło). Zastanawiam się nad egzystencją każdego z kolei, dlaczego taka brudna ludność twierdzi być średniej klasy, większość głupstwa włada naszym światem.
Chaos, ludzie, chaos.
I never was born, really
sobota, 13 czerwca 2009
Kind woman
Rozkurcz mojego mózgu gryzie myśli, mówi do mnie gdzieś w podświadomości. Co mam zrobić z życiem? Co mam począć następnego dnia, kiedy widzę monotonię? Co? Nie wiem, nie wiem. Nie wiem czy dowiem się kiedykolwiek? Brudne ulice, zaprzątane biedakami, brakiem cnoty, wartości. Co to za życie. Dlaczego taka różnorodność w nas panuję. Czymże nazwać można wartością? Szacunkiem ciała, porządkiem twarzy spokojem duszy?
Nie wiem, cholera.. Z innej beczki, nie ma innej beczki proszę państwa, nie ma.
Look at my life, you see nothing.
Nie wiem, cholera.. Z innej beczki, nie ma innej beczki proszę państwa, nie ma.
Look at my life, you see nothing.
czwartek, 11 czerwca 2009
wtorek, 9 czerwca 2009
Perswazja mnie ogarnia, chce tłumaczyć wiele, choć nie umiem, nie dochodzę do sedna, częstokroć.
Nie ekscytuje mnie to co zawsze, a może ekscytuje, nie wiem. Zagubiłam się w obłocę snu, mego snu.
Trochę na poważnie jestem wściekła, nawet bardzo.
Nie chce sobie tłumaczyć, że tak po prostu musiało być. Chodzi o to, że nie powinno, a nawet nie mogło.
Aczkolwiek się stało, ponadto dziwnie dotyka mnie to całe prawdziwe złudzenie, irracjonalnie. Jeśli wyjawiłabym prawdę chyba doszczętnie załamałabym swoje lekkie siły, dosłownie.
Utrwalam się z życiem, jak drukarka z tuszem. Miewam komplikację, uzasadnione lęki, boję się.
Dotykam czubka słońca i spadam jak Coma, no spadam.
Nie wiem czy polubiłabym to wszystko jak swoje Nic, no nie wiem.
Co dnia budzę się świadoma fobii jaka mnie ubiera, jaka mnie kąpie i karmi. Codziennie. Do prawdy. Czyż to w ogóle ma jakiś sens? Co dnia dojrzewam zbyt wiele, że nie mieszczę tego w głowie, naprawdę. Nie pojmuję.
MAM w głowie Fobie.
Nie ekscytuje mnie to co zawsze, a może ekscytuje, nie wiem. Zagubiłam się w obłocę snu, mego snu.
Trochę na poważnie jestem wściekła, nawet bardzo.
Nie chce sobie tłumaczyć, że tak po prostu musiało być. Chodzi o to, że nie powinno, a nawet nie mogło.
Aczkolwiek się stało, ponadto dziwnie dotyka mnie to całe prawdziwe złudzenie, irracjonalnie. Jeśli wyjawiłabym prawdę chyba doszczętnie załamałabym swoje lekkie siły, dosłownie.
Utrwalam się z życiem, jak drukarka z tuszem. Miewam komplikację, uzasadnione lęki, boję się.
Dotykam czubka słońca i spadam jak Coma, no spadam.
Nie wiem czy polubiłabym to wszystko jak swoje Nic, no nie wiem.
Co dnia budzę się świadoma fobii jaka mnie ubiera, jaka mnie kąpie i karmi. Codziennie. Do prawdy. Czyż to w ogóle ma jakiś sens? Co dnia dojrzewam zbyt wiele, że nie mieszczę tego w głowie, naprawdę. Nie pojmuję.
MAM w głowie Fobie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)