Szeptam myślą. Chodzę po świecie z przymkniętymi oczyma. Słucham, uwielbiam słuchać... Nie spoglądam przed siebie, uciekam oczami w dół. Słucham najdrobniejszych szeptów, wyszukując Twojego cienia. Nic nie widzę. Widzę zaplątane myśli w głowie. Nie poukładane słowa, obrazy, wspomnienia. Mentalność chwieję się w świadomości. Palę. Pozwalam by popiół swobodnie upadł na ziemię. Wypuszczam dym w Twoje martwe oczy. Wypłowiałe.
Przez ostatnie miesiące nie dbałam o nic związanego z samą sobą. Zaniedbywałam wszystko co mogło kojarzyć się z imieniem Joanna. Nie dbałam o wystrój wnętrza, o zewnętrzną sferę. Spojrzenie nie dbało o nic. Chwilami wracam by dbać i się rozwijać. Z czasem moje siły naładują się maksymalnie by dbać o wszystko co otacza me ludzkie ciało.
Stoję biernie we wszystkim. Mało się rozwijam. Moja jedna półkula wymarła, powoli się regenerując. Odświeżam swoje relacje, zanikam i wracam. Nie potrafię podejść do ludzkich słów.. źle na nie reaguję. Często lekceważę, destruktywnie niszcząc przeciwstawność ludzką.
Nie brzmi to wyśmienicie.
Wnikam w muzykę i tam zostaję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz