sobota, 16 maja 2009

if i fell

Mam pełną kieszeń wyżaleń. Zbieram ją od Tygodnia.. Mam również drugą kieszeń przechwaleń, która jest równie przepełniona..
Nigdy nie wiem od czego zacząć, jakich słów użyć by to uogólnić.
Uwielbiam dystans, nieprzekraczalny limit. Krąg.
Chciałabym odwrócić wszystko co zakręciłam, powiedzieć kilka prostych słów, których trudno mi wyrzucić z ust.
Zdobyć się na odwagę. Ruszyć w nieznane, dotknąć.. Boję się po prostu, to takie trudne do przełknięcia. Do strawienia. Nie stać mnie ostatnio na silniejszą wolę. Mimo wszystko trzymam władze nad sobą, nad złą stroną. Tak bardzo mi trudno nie myśleć o tym. Zapomnieć po prostu.
Tak bardzo.
Teraz, tutaj, dziś, wczoraj, tydzień temu.
Wpadam w beczkę z powietrza, lekką, miłą. Mam wspaniałych przyjaciół, co ogromnie mnie pociesza, zadowala, podnosi na duchu, na ciele. Prawie wszystko się poukładała w naszym kręgu, prawie.
Bezimienne drobnostki, które utykały nasze żołądki, odeszły.


Błogo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga